ARCHIWUM:
XXXV edycja „Koncertów” dobiegła szczęśliwie końca i możemy czuć satysfakcję, że tyle pięknych chwil z muzyką udało się nam przeżyć! Z perspektywy czasu widzimy nawet lepiej, iż te, a nie inne wybory wykonawców, ukształtowane programowo tak, nie inaczej, a do tego ulokowane w takim, a nie innym czasie, były potrzebne nam – festiwalowi i jego słuchaczom. Było nas w tym roku sporo u św. Jakuba i nawet wydaje się, że z koncertu na koncert więcej, co świadczy raczej o „rekomendacji pantoflowej”, niż o wartości anonsów medialnych...
Gdy przed 15 laty obejmowałem kierownictwo nad tą imprezą, w ciągu dość krótkiego
czasu zmieniliśmy jej image: msza św. inauguracyjna w oprawie artystycznej, Koncert
Jakubowy, współpraca z miastami partnerskimi, nadanie festiwalowi imienia Feliksa
Nowowiejskiego, oryginalne logo, foldery-
Nie zmienia to, oczywiście, naszego patrzenia na imprezę krytycznym okiem i nadal wiele do zrobienia mamy w budżecie, organizacji i promocji tego szacownego olsztyńskiego festiwalu. Chcielibyśmy uniknąć sytuacji, które nieraz rokrocznie powracają, choć obiecujemy sobie je wykorzenić. Tu jednak pojawia się delikatny problem współpracy. Niewątpliwy atut, jakim są trzy podmioty Organizatorów Festiwalu, wzajemnie się dopełniające (Parafia św. Jakuba, Miejski Ośrodek Kultury i koło SPAM), czasami staje się przeszkodą w realizacji odległych zamierzeń. Prawie, jak w tym znanym kawale o trzech Murzynach, którzy złowili złotą rybkę. Ta prosi o łaskę i wypuszczenie, obiecując oczywiście spełnienie trzech życzeń. „No, dobrze” – mówi pierwszy – „to ja w takim razie chcę być biały”. Rybka zamieniła go, wedle sugestii. Drugi poprosił: „Ja również chcę być biały” i, podobnie, to życzenie natychmiast się spełniło. Trzeci zaś bez namysłu rzekł: „A ja chciałbym, nasza rybko złota, aby oni znów byli czarni...”
Nie jest to ze strony Koła SPAM przytyk, iżby z naszego punktu widzenia partnerzy byli źli lub przysparzali nam kłopotów (tym bardziej nie żadna rasistowska „wycieczka”!), ale fakt, że już samo podejście do jakiegokolwiek spotkania wybiegającego w przyszłość trafia często na szereg trudności, choćby czasowych, daje do myślenia. Podobnie z interpretacją pewnych sytuacji, nieraz oczywistych – tak bywa i to nie tyle z powodu, że każdy chciałby coś „ugrać”, ale, po prostu, nasze niedoinformowanie w pewnych dziedzinach budzi w nas racjonalne obawy i, w konsekwencji, zupełnie odwrotne, irracjonalne uprzedzenia... Tak było przed laty z organami, których „dojrzewanie do wymiany” trwało nazbyt długo, tak jest z anonsami koncertów, które nie zawsze trafiają tam, gdzie trzeba i kiedy trzeba... Albo ze zrozumieniem, jak muzyk ma się przygotowywać. Kolidowanie ważnych imprez artystycznych w naszym mieście dopełnia „czary goryczy” i daje sygnały, że wszyscy musimy wciąż dojrzewać do sytuacji, jakie przynosi życie kulturalne (nie tylko!) i, zwyczajnie, szanować się nawzajem!
Dziękując wszystkim za każdą formę pomocy, czy tej oficjalnej, czy po prostu „ludzkiej”, chciałbym wyrazić nadzieję, że nie ma spraw nie do rozwiązania, a dobro, jakie poprzez Muzykę przepływa na nas, te wszystkie „pozytywne wibracje”, o jakich wspominają potem nasi słuchacze – powinno być drogowskazem, w jakim kierunku iść powinniśmy. Ze swojej strony obiecuję, że będę stał na straży takiego rozumienia naszej roli Animatorów Kultury.
Jarosław Ciecierski
dyrektor artystyczny festiwalu