Główna Kalendarium Anonse Fotogaleria

29 lipca 2018

Aga Winska - sopran i Karol Gołębiowski - organy (Bruksela)”


Kolejna odsłona jubileuszowego cyklu OKO i, jak sądzę, znów niespodzianka dla Państwa – do tej pory żaden program się nie powtórzył, biorąc pod uwagę nie tyle poszczególne utwory (zresztą, ich interpretacja te byłaby przecież nie ta sama), ale charakter czy ogólne przesłanie danego koncertu. Dzisiejszy podtytuł jest nieco zagadkowy i może niektórzy domyślają się, że rodacy przyjechali do nas z Belgii, dlatego "nasi są wszędzie" go jakoś uzasadnia. W pewnym sensie zaprzeczyć nie mogę - idea jednak jest nieco bardziej finezyjna: otóż, chcemy pokazać, zwłaszcza w r. 2018, gdy więcej myślimy o Polakach, działających nie tylko w tym 100-leciu niepodległości, ale w ogóle do niej się przyczyniających swą wiedzą, sztuką czy aktywnością społeczną, że oni byli... naprawdę wszędzie i dlatego nasz komentarz będzie też punktował te ciekawe aspekty, chociaż, jak wiemy, czas zbytnio nam nie pozwala na rozwinięcia tematów. Może jednak warto potem zajrzeć do książek, internetu, a nawet do naszych płyt, by poszperać dalej, bo historie wielu twórców są dla nas pouczające i niosą jakieś dopowiedzenie tego, co zostawili nam w swojej muzyce.

- Przedstawmy jeszcze naszych współorganizatorów (...), sponsorów (...), patronów medialnych (...) oraz stronę festiwalu (...) - aby móc lepiej to pojąć i z tego skorzystać, polecamy nasze foldery...

Zaczniemy od muzyki renesansowej, która, jak wiemy, była silną stroną Polski: jej twórcy nie tylko często kształcili się za granicą (gł. Włochy, Niemcy), ale byli względnie dobrze utrzymywani przez dwory czy kościoły. Odnotujmy, że tabulatura Jana z Lublina to jedna z najstarszych w Europie, a przy tym bardzo rozległa repertuarowo; z kolei warszawska, o wiek późniejsza, a zatem tkwiąca już  "jedną nogą" w baroku, zawiera mniejsze i większe dzieła, jakie były stosowane w liturgii, co daje nam pełniejszy obraz twórców, grających oraz instrumentarium. Trzy, chciałoby się powiedzieć, szlagiery z tamtych czasów: Preludium Jana Podbielskiego, utwór z tych trzech najpóźniejszy , bo aż z połowy XVII wieku, a po nim XVI-w. Preambulum in d oraz słynny, nawiązujący do folkloru góralskiego taniec – Hayducki. O tyle z miłą chęcią wysłucham go, bo większość czasu spędziłem ostatnio w Tatrach i tę wiekową tradycję i kulturę nadal tam się czuje...

Jan Seb.Bach: kompozytor-geniusz, muzyczny teolog, znawca organów i multiinstrumentalista... Nie wiem, czy Państwo znacie ten fakt, że o mało co... nie został nadwornym muzykiem w Polsce?

Z okazji pobytu w Lipsku w 1734 r. elektora saskiego Augusta III wraz z małżonką, Bach napisał kantatę "Preise dein Glücke, gesegnetes Sachsen" (Wielbij swe szczęście, błogosławiona Saksonio) składającą się z trzech kunsztownych arii solowych poprzedzonych recytatywami oraz chóralnego wstępu i zakończenia. Jedną z arii Bach przeniósł potem do Oratorium na Boże Narodzenie. Pełen blasku podwójny chór inaugurujący kantatę podziwiamy dziś jako Hosanna w Mszy h-moll, która miała też uniżoną dedykację dla (już wtedy) polskiego króla. Bach tworzył kantatę w pośpiechu, by zdążyć na czas przyjazdu królewskiej pary: starał się wówczas o tytuł nadwornego kompozytora... Ostatecznie do tego nie doszło, ale wszak Drezno i Lipsk nie tak daleko od nas były! Posłuchajmy trzech próbek jego twórczości: pełnego werwy PF G-dur BWV 541, nastrojowej arii z Pasji wg św. Jana (Ich folge dich gleichfalls), następujacej po słowach Ewangelisty Simon Petrus aber folgete Jesu nach und ein ander Jünger (...), lirycznie je uzupełniając – w partyturze towarzyszą solistce dwa flety poprzeczne, które tu zastąpią organy oraz Fantazji G-dur, często nazywanej z francuska Pièce d'Orgue. Podtytuły jej trzech części są francuskie: Très vitement, Gravement, Lentement. Choć tonacja ta sama, co na początku koncertu, utwór ten jest obrazem asymilacji innej stylistyki, zwłaszcza wielogłosowy środek przywołuje gęste fakturalnie dzieła francuskie w stylu Plein jeu...

Zostawiam Państwa z naszymi wykonawcami na dłużej i zarazem z pierwszą tego lata większą bachowską enklawą. Może spróbujmy, choć, wiadomo, chce się nam obdarzyć muzyków brawami, nagrodzić ich po wysłuchaniu zapowiedzianej całości. W naszym koncercie mamy takie trzy części i myślę, że lepiej skupić się na muzyce, brzmieniu, interpretacji, niż co chwilę przerywać nastrój... Najpierw zatem pan Karol, potem z p. Agatą w roli solistki (nie jest tajemnicą, że znamy ją także jako A. Wiśniewską-Gołębiowską) i ponownie organy solo – Bach w 3, a nawet w 6-u odsłonach!

A teraz Stanisław Moniuszko – nasi są wszędzie – urodzony w Ubieli na Białorusi, 5 maja 1819 r. Potem była dla kształcenia, Warszawa (odnotujmy m.in. organy u Augusta Freyera), Mińsk,Wilno, następnie Berlin, potem znów Wilno, a od 1858 Warszawa, gdzie został (wkrótce po warszawskiej premierze Halki) dyrektorem Opery; uczył też w Instytucie Muzycznym.harmonii, kontrapunktu i kompozycji. Wydaje się, że ten kompozytor nie do końca jest nam znany tak, jak powinien być, ale okazją odświeżenia wiedzy będzie z pewnością 2019 rok (100-lecie ur.) i my też w tym pomożemy!

Dlatego posłuchamy teraz nie wokalnego, lecz organowego utworu St. Moniuszki - na Offertorium.

Kolejną postacią związaną z muzyką organową jest Felix Borowski, urodzony w Anglii w 1872 r., sde facto tym samym, kiedy zmarł Moniuszko. Kształcił się Londynie i w Kolonii, a żył i tworzył cały późniejszy czas w Ameryce Płn. W 1896 r. został dyrektorem Chicago Musical College i był związany z tą uczelnią do r.1925. Współpracował (1908-56) z Chicago Symphony Orchestra (pisał programy), jak również sporo komponował, w tym trzy większych rozmiarów sonaty organowe (1904, -06, -24), poemat symf. Semiramida czy 3 symfonie. A zatem, Polak w USA, zasłużony dla Chicago i wart wykonywania jego muzyki, nie tylko na tym festiwalu, co zresztą miało już miejsce. Tym razem niech zabrzmi organowa Modlitwa (z francuska Prière), piękny przykład jego stylu.

Na zakończenie tej części koncertu posłuchamy fragmentu z Ein Deutsches Requiem Jana Brahmsa, op.45, wielkiego 7-częściowego utworu na chór, orkiestrę i dwoje solistów: sopran i baryton.

"Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać. Patrzcie oczami:  mało się natrudziłem, a znalazłem dla siebie wielki odpoczynek. Jak ten, którego cieszy matka jego, tak Ja was cieszyć będę".

(Jest to kompilacja tekstów z Ewangelii św. Jana, Księgi Mądrości i proroctwa Izajasza). Cały ten  utwór opiera się nie na tekstach mszalnych, ale właśnie na takich cytatach z Pisma Świętego.

Johannes Brahms w l. 1874-1881 wielokrotnie bywał i występował we Wrocławiu. Był muzykiem wszechstronnym, a tamtejszej publiczności zaprezentował się jako kompozytor, wykonawca swych utworów i dyrygent. Co ważne, za swoją twórczość otrzymał w 1879 tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Wrocławskiego. W dowód wdzięczności skomponował dla tej uczelni znakomitą Uwerturę Akademicką. Kompozytor był we Wrocławiu postacią znaną i lubianą, z mocną pozycją. A dziś – International Brahms Festival to wydarzenie kulturalne w Polsce i w Europie, poświęcone muzyce tego, jednego z najwybitniejszych kompozytorów romantyzmu, jedyne takich rozmiarów.

Tak więc: Moniuszko-Borowski-Brahms, 2-krotnie organy, a potem sopran z ich towarzyszeniem.

Zwróćmy uwagę na muzyczną sukcesję po linii wykształcenia: Francois Benoist – Cesar Franck i Camille Saint-Saëns – Eugene Gigout. Uczniem Francka był też znany nam Louis Vierne, u niego zaś studiował krakowski organista i pedagog Bronisław Rutkowski (zm. 1.6.1964 w Lipsku podczas konkursu bachowskiego, gdzie był jurorem). Jeśli myślicie Państwo, że to koniec tych koneksji, to niezupełnie, bo z kolei studentami prof. Rutkowskiego było wielu wybitnych organistów, w tym prof. Joachim Grubich czy, jeszcze wcześniej, prof. Feliks Rączkowski, u którego z kolei ja miałem zaszczyt być ostatnim studentem. W ten sposób, nie da się ukryć, nosimy w sobie jakąś cząstkę tej wielkiej tradycji i powinniśmy czuć się za nią odpowiedzialni...

I wreszcie Felix Mendelssohn-Bartholdy, którego aria z oratorium "Eliasz" (co ciekawe, wystawił je też w kościele ewangelickim w W-wie St. Moniuszko!) zakończy nasz dzisiejszy koncert. aria: "Słuchaj Izraelu, usłysz głos Pana! Och, zważasz jego przykazanie! Ale kto uwierzy w nasze kazanie i komu będzie objawione ramię Pana? (recytatyw): Tak mówi Pan, Odkupiciel Izraela, jego święty, do sługi, co jest pod tyranem, tak mówi Pan (aria): Jestem waszym pocieszycielem. Nie obawiaj się mnie, jestem twoim Bogiem! Umacniam cię! Kim jesteś, skoro boisz się ludzi, którzy umierają? I zapomniałeś o Panu, który cię stworzył, rozpostarł niebo, ustanowił ziemię. Kim jesteś? Ja jestem waszym pocieszycielem. Nie bój się, bo Ja jestem twoim Bogiem! Ja umacniam cię!"

(por. Iz. 41,10 – ale zestawiony z innymi tekstami).  

Jest jeszcze taka ciekawostka, pomijając fakt, że Mendelssohn i Chopin się znali, i to już od 1834 r. Otóż 4 listopada 1844 Mendelssohn zwrócił się do Chopina z prywatną prośbą o pewną grzeczność. "Czy byłby Pan łaskaw, jako stary mój przyjaciel, napisać kilka taktów muzyki, zaznaczyć na dole, że napisał je Pan dla mojej żony (Cecylii M. B.) i przysłać mi je?" Chopin prośbę spełnił, wysyłając 8 października 1845 r. rękopis Mazurka As-dur op. 59.

Nasi byli i są wszędzie, ale to chyba dobrze, skoro mają Europie i światu tyle do zaoferowania? Aga Winska i Karol Gołębiowski z pewnością do tych kontynuatorów należą i życzmy im nadal wartościowej drogi w propagowaniu, a teraz także i w nauczaniu muzyki. A zatem, Toccata h-moll Eugene'a Gigout i aria "Słuchaj Izraelu" z oratorium "Eliasz" Felixa Mendelssohna-Bartholdy'ego.

- Jarosław Krzysztof Ciecierski